
30 paź Własny ogródek? Marzenia się spełniają. I to na Kirchbergu
Zaczęło się od marzenia – a co gdyby mieć kawałek ziemi w którym piętrzyłaby się mięta i koperek? W sierpniu marzenie stało się rzeczywistością.
Cześć! Ja (Gabi) od czterech lat mieszkam na Kirchbergu. Lokalizacja jest przednia (wynajmę mieszkanie, to dość istotne w dalszej części historii) wszędzie blisko, las, rowery, praca. Do szczęścia brakowało mi tylko kawałka ziemi. Z miętą, groszkiem i sałatą. Niestety, balkon nie za bardzo nadawał się na tego rodzaju eksperymenty – powodem był nie tyle palący sąsiad, co słabe nasłonecznienie. Plan doprawiania obiadów świeżymi ziołami uległ w gruzach, do czasu.
W lipcu dostałam informację o powstającej tuż pod nosem Fundacji Fonds Kirchberg. Organizacja ta zajmuje się planowaniem przestrzeni mojej części miasta. Zajmuje się też jej szeroko pojętym rozwojem. W ramach Fonds Kirchberg powstał GAP (Grunewald Activity Partnership), który zajmuje się aktywizacją przestrzeni życiowej mieszkańców Kirchberga, organizuje przeróżne eventy jak i również jest odpowiedzialny za powstanie idei dzielonych ogródków – przeznaczonych dla okolicznych mieszkańców.
Jardin éphémèral, bo tak nazywa się ten projekt jest przestrzenią spotkań, organizuje się tam przeróżne warsztaty i aktywności, które integrują społeczność.
Ale do rzeczy – jak otrzymałam taki ogródek? Zapytacie. Było to banalnie proste. Zaczęło się od e-maila z zapytaniem o wynajęcie parceli, okazało się, że ogródki udostępniane są zupełnie za darmo! Już kilka dni później dostałam umowę, którą wypełnioną musiałam odesłać do siedzimy Fundacji. Następnie dostałam e-maila informującego o numerze przydzielonej parceli i o możliwości odebrania klucza do wspólnego składzika pełnego narzędzi przydatnych każdemu domorosłemu ogrodnikowi (tak, mamo, jestem ogrodnikiem!).
Byle do wiosny! Na razie ziemia zimuje i czeka na przylot bocianów. A wygląda to tak: