02 paź Zdrowa Polka w Larochette – Fotorelacja
Złe prognozy wystraszyły tych mniej ufnych w nasze szczęście do ładnej pogody kandytów do marszu. Tym czasem, po bardzo ulewnej nocy, poranek powitał nas mgłami, ale bez deszczu. Larochette z ruinami średniowiecznego zamku zachwyciło nas swoim specyficznym charakterem, a piękna, szeroka ścieżka doprowadziła nas do kolejnego zamku, Meysembourg.
Obecna konstrukcja pochodzi z 1880 roku i została wzniesiona przez hrabiego Arenberg według planów architekta Charlesa Arendta w stylu neorenesansowym. Obecny właściciel nabył go w 1971 roku. Z pierwotnego zamku pozostała jedynie kaplica, fosa i część otaczającego muru.
Ale rodzina Meysembourg, już w XII wieku, nie odegrała znaczna role w historii kraju. Tak więc dama Meysembourg była powierniczką hrabiny Ermesinde, a pan Meysembourg został mianowany egzekutorem krola Jan Luksemburskiego, znanego również jako Jan „Ślepy”. Niestety nigdy nie mógł pełnić tej funkcji, ponieważ poległ wraz z królem podczas bitwy pod Crécy. Stary zamek Meysembourg był dwukrotnie niszczony i za każdym razem odbudowywany. Custine de Wiltz był ostatnim spadkobiercą przez małżeństwo z linii Meysembourg. Uciekł z kraju, gdy Francuzi najechali na te ziemie w 1794 roku.
Zamek był następnie własnością lordów Fischbach, Cassal i wreszcie Jean-François Reuter de Heddersdorf, który również przywłaszczył sobie wioskę po wypędzeniu mieszkańców (którzy w większości wyemigrowali do USA). Ostatecznie ród Arenbergów kupił zamek, zniszczył go i wybudował obecny majątek.
W tym pięknym miejscu zrobiliśmy sobie również przerwę na kawę i śliwkową krajankę, aby godnie uczcić dzisiejszy międzynarodowy dzień kawy. Kawa przywędrowała do nas prawdopodobnie z Etiopii. Według legendy, jeden z pasterzy zdziwił się, kiedy jego kozy zaczęły „tańczyć”. Po krótkim śledztwie okazało się, że zjadły one ziarna kawowca. I tak oto zaczęła się historia napoju, który zmieniał oblicze świata! Kawa rozprzestrzeniła się w krajach arabskich w XIII wieku, a w Europie około XVI wieku.
Nasz marsz obfitował również w inne kulinarne atrakcje. Wszyscy mogliśmy zapełnić nasze plecaki dorodnymi borowikami dostojnie rosnącymi w bukowym lesie. Co do innych ciekawostek historycznych, to zatrzymaliśmy się przy pochodzącym z 1655 roku, podobno najstarszym krzyżu przydrożnym w Luksemburgu wybudowanym na miejscu, w którym jak głosi legenda, jeździec został trafiony piorunem.
Pełni energii na cały nadchodzący tydzień dotarliśmy do zamku Larochette. Dziękujemy wszystkim uczestnikom za aktywny udział i zapraszamy na następny marsz, który odbędzie się w sobotę 12 listopada.